Jak co roku i tym razem zaraz po zbiorach Książę wici rozpuścił i poddanym wszystkim swym, a szczególnie wolnym wojownikom, na Wiec nakazał się stawić aby wedle zwyczaju przysięgi wierności odnowić, roki sprawować, o sprawach Księstwa radzić, a potem wspólnie do Uczty zasiąść z przyjaciółmi na tę okoliczność z różnych stron świata zaproszonymi pogwarzyć, pieśni posłuchać i przewagi wspominać.

Na pierwszą sobotę września datę Wiecu Książę naznaczył, a roku tego na miejsce wybrał wieś Rzeczycę. Gościnne to miejsce udatnie potrzebom dworu Księcia dopasowane wygodnie niedaleko Sikorowej ojcowizny Grotowickiej jest położone.

Na zaproszenie Księcia goście licznie przybyli aby z nami świętować, a to: z Ziemi Wielkopolskiej Pan Szymon, rycerz sławny z pocztem się stawił, z Ziemi Sochaczewskiej zaś przyjaciele nasi z Wesołej Kompanii w osobach Zastępcy Kapitana, Jana wraz z połowicą jego Sylwią, oraz ich Starszego nad Prawami Lothara. Osobną radość uczynił nam zaś Pan Michał z Opaczy zwany Młotem na Germanów, sławny rycerz ze Smoczej Kompanii. Tym więcej wydarzenie to ważnym było, iż tegoż roku 20 lat mija okrągłe jakeśmy niezgody Wielkiej Schizmy zapomniawszy ramię w ramię ze Smoczą Kompanią stawali w obronie naszego nieodżałowanego grodu Służewskiego!

Wedle zwyczaju Wiec się odbył, a to Książę na tronie kręgu zasiadłszy przez lud Draconii powitany przysięgi lenne od swych wielmożów i urzędników odebrał, gości szlachetnych powitał i roki odprawił. Na owych zaś Sikor, któren od pacholęcia Księciu służy, boć jeszcze otrokiem będąc nastoletnim przy Księciu w Skandynawii wojował, potem zaginąwszy gdzieś po latach wielu do domu drogę znalazł, w Grotowicach na nowo osiadł i znów Księciu służby oddał, co kilka lat już temu się stało, wolnością na koniec od Księcia obdarowanym został. Wieleż radości wszystkim to sprawiło, a teraz już Panu Sikorowi wzruszenie głos prawie odjęło i szczęście, że przytomności nie stracił, boć chociaż to mąż dzielny jest co w konnym łucznictwie sprawności i odwagi dokazuje to osobliwie też wielce tkliwej jest natury.

Wszystkich nas jako się rzekło z tego powodu takież samo wzruszenie zdławiło. Tak wielkie, żeśmy pozapominali moment ten doniosły uwiecznić odpowiednio. Szczęściem, że goście nasi w tej ważnej chwili nam towarzyszyli, i dzięki nim moment Wiecu na zdjęciach podziwiać można.

Pod axis mundi Princeps Dracońskie ryty odprawił a Wojownicy Smoczą Krew pili jadowitą, jako to jest ich przywilejem i obowiązkiem, aże innego ów jad zabiłby niechybnie. A rzecz to ważna by nasz świat odrodzić się mógł przez nią w swym trwaniu. Prawa Draconii też wedle obyczaju odczytano i przypomniano na nowo.

Świat uratowawszy gości do stołu zapraszać można było, a owi jak zawsze czynią tak i tym razem z miłymi podarkami przybyli w przyjaźni darowanymi. Jadła i napoju na stołach było w bród, a gdy pierwszy głód biesiadnicy zaspokoili Kronikarz Izbor za księgę swoją złapawszy popisy oratorskie rozpoczął o czasach dawnych rozprawiając: takich, co jeszcze je najstarsi Dracończycy pamiętają, jak i o takich zgoła legendarnych. Z okazji wspomnianej już dwudziestej rocznicy bitwy o Służew zbliżającej się, jak też z okazji obecności Pana Michała, któren weteranem owej sam jest przecie, Izbor poemat o Spustoszeniu Służewia odczytał, a po owym nowe swe dzieło natchnione. Wszem wiadomo jest, że Izbor bardem jest zawołanym a talent jego ogromny. Starania zaś jego ani chybi nagrodzone zostały, albowiem widno skrzydłem Matki Smoczycy w rozum dotkniętym został, a z tego odmalował nam przepięknie tajemniczą historię świata stworzenia!

Pieśń o spustoszeniu Służewa (fragment)

Potem gdy goście pojedli i popili więcej jeszcze Książę turniej kubba zarządził, w którym ku naszej radości Dobromira zwycięzcą ogłosić mogliśmy, i było wiele radości, pomimo iż psiajucha w ferworze walki garnków w kuchni natłukł celnie dwa razy drewnianą pałką w ową trafiając… (Choć jak widać z wszystkiego przypadku szczęście można wyciągnąć gdy duch radosny.)

Jeszcze długo po zmroku przy biesiadzie, a potem przy ogniu obozowym Draconia świętowała śpiewem i muzykowaniem nasze doroczne spotkanie, w czym jak zawsze Lena prym wiodła. Aż jedno po drugim wszyscyśmy w końcu na spoczynek się udali, szczęśliwi mogąc zaliczyć XXIII Ucztę Dracońską do udanych i pełnych wrażeń wydarzeń!

Dead Hun Can Hurt Too

P.S.I:

P.S.II: Panie Szymonie już po raz drugi dziękujemy bardzo za udostępnienie zdjęć!