Trzy lata minęły odkąd gościnne progi zamku w Czersku przyjmowały naszego pana, komesa Gotarda ze Służewa i nas, jego wierne sługi. Czasu zarazy turniejów rycerskich i innych radosnych wydarzeń niesporo było organizować, książęta i inni panowie ziemią władni ważniejszemi sprawy głowy swe zaprzątnięte mieli i kiesy. Jednakże A.D. 2022 syn księcia Konrada Siemowit na zamku Czerskim dziś władający postanowił, że rycerstwo gnuśnieć dalej nie może, a i każdemu radości oraz okazji do spotkania z druhami swemi dalej odmawiać nie można. Przeto po dwóch latach przerwy wici po rycerstwie poszły aby na ziemię Czerską przybywać, a w igrzyskach udział wziąć jako za dawnych lat bywało.

Komes Gotard ze Służewa jak zawsze sławny hufiec Mazowiecki pod zarząd dostał. Hufiec sławny, choć już w latach minionych mocno przerzedzony, jako że młodzież w dziedzinie naszej chętniej ku zagranicznym obyczajom się skłania więcej blichtru w nich odnajdując. A tu jeszcze zaraza Mazowsze widać dodatkowo przetrzebiła, i końcem w hufcu ludzi na palcach byś policzył, a zbrojnych to już wcale prawie nie dostało. Ale tak krawiec kraje, jako mu materii staje, przeto nasz komes zadanie powierzone nad hufcem opieki wypełnił jak zawsze sumiennie.

Gawiedzi rozrywki wygłodniałej przybyło mrowie. Sam turniej pod przewodem sławnej Smoczej Kompanii jako zawsze znakomicie został poprowadzonym. Choć jak wspomniałem widocznie mniej rycerstwa przybyło w szranki stawać tego roku ubytku owego na polu turniejowym nie szło zauważyć. Rzemieślników wszelkich z kramami za to jak co roku pełno było i kto jak zwykle w wiosenny czas pierwszy potrzebował stan swego posiadania uzupełnić rozczarowany z zamku nie wracał.

Wśród tego wszystkiego zaś pan Godfryd się kręcił jak w ukropie szałem bibliofilskim ogarnion. Ów wszystkim, w tym również tym zainteresowanym, pokazywał owoce pracy skryptorium swego świeżo powołanego, które mądrych a pięknie oprawionych ksiąg tworzeniem się zajmuje. I trzeba przyznać że wszyscy, w tym zainteresowani, ochów i achów nie szczędzili mu, bo też doprawdy cudnej roboty księgi owe, że każdemu rycerzowi czy innemu człeku co się za oświeconego mieć chce nie wypada takowej nie posiadać!

Komes nasz miło czas wśród przyjaciół spędził, a my z nim, choć gnuśność tak powszechna po zarazie dała nam się we znaki i więcej żeśmy widzami byli turniejowych wydarzeń niźli ich aktywnymi uczestnikami.

Nawet jeśli gnuśność nas opanowała to jednak gdy hasło rzucono, iże Siemowit nasz gospodarz w kłopocie jest od swego brata Kazimierza zwanego Kujawskim, komes nasz wraz z panem Godfrydem czempionem swoim zaraz w zbroice odziali się, a za szablice chwyciwszy na biegunach na pomoc ruszyli. W bitwie jaka z tego zamieszania wynikła wroga gromili dziennie a ku zwycięstwu i poratowaniu Siemowita znacznie się przyłożyli.

Syci chwały i wzrośli swym męstwem w oczach naszych, czyli prostego ludu im towarzyszącego, do obozu wróciwszy do wieczerzy panowie zasiedli. Tam zaś oczarowani wysłuchaliśmy jak pan Godfryd z Morza z jednej ze swych ksiąg znamienitych Pieśń o Cydzie nam odczytał, udatnie w postacie różne tam występujące się wcielając.

I był to wieczór spokojny, choć wokół nas hulanki a swawole się działy wszelakie, ale godny rycerzy, którzy sami chwały oręża nieco zaznawszy ku przeszłości się zwrócili aby najzacniejszych wśród swej profesji wspomnieniem uczcić! A i my, sługi ich wierne, w tę podróż poetycką zabrawszy się wielce żeśmy skorzystali, i nawet ja Hans, choć cham, wspomnienie to z wyprawy owej przez to spisać zdołałem.

Hans,

w służbie uniżonej Komesa Gotarda